Kate Bush
2008-03-13 kategorie: muzyka
Wraz ze "Ścianą" i "Jesus Christ Superstar", trójkę moich absolutnych muzycznych faworytów dopełnia Kate Bush. W jej przypadku trudno byłoby wyróżnić czy pominąć którąś z płyt; każda jest tak różna, a wszystkie tak wspaniałe, że ta artystka figurować tu będzie "za całokształt".
Podobnie jak w przypadku "Jesus Christ Superstar", miłością do "naszej Kasi kochanej" (tak nazwał ją w swojej książce "Niezapomniane płyty historii rocka") "zaraził" mnie wspominany już Jerzy Skarżyński. O ile w przypadku dwu wymienionych wcześniej płyt główną rolę w moim szczególnym stosunku do nich odgrywa treść (choć rzecz jasna sama, bez odpowiedniej muzycznej oprawy, nie wzbudziłaby zainteresowania), to Kate Bush słucha się przede wszystkim dla muzyki - to, o czym śpiewa, nie jest tak istotne, aczkolwiek również nie są to teksty tuzinkowe... A muzyka to niezwykła, budująca zadziwiające przestrzenie dźwiękowe, w których wszystko może się zdarzyć...
Trudno opisywać muzykę; to zadanie chyba niewykonalne. To, co potrafiłem napisać o muzyce Kate Bush, napisałem chyba najlepiej w recenzji, która ukazała się w 1990 roku w miesięczniku "STOP". Zapraszam do lektury... i do posłuchania płyt Kate Bush przy najbliższej okazji!